Reklama
Otulony drewnem
W dwustumetrowym domu w Rzeszowie panuje styl skandynawski, oparty na prostych, minimalistycznych formach, naturalnych materiałach i wysokiej jakości wyposażeniu. Jest tu nowocześnie i przytulnie, ale przede wszystkim komfortowo, dlatego wnętrze sprzyja wyciszeniu i relaksacji.
Dom miał być schronieniem przed troskami codziennego dnia oraz miejscem wypoczynku dla niedużej rodziny. Do współpracy przy jego aranżacji inwestorzy zaprosili architektów wnętrz Jakuba Lutaka i Łukasza Magonia z rzeszowskiego studia projektowego Pracownia14. Ci zaś, podążając za potrzebami i oczekiwaniami klientów, połączyli funkcjonalność z wygodą, tworząc przestrzeń pełną ciepła i przytulności, służącą wygodzie na co dzień. Otwarta strefa dzienna utrzymana jest w jasnej kolorystyce, a króluje tu drewno w jasnym wybarwieniu, budując kameralny klimat sprzyjający relaksowi. Przestronny salon, dzięki ograniczonym do minimum elementom wyposażenia oraz prostym, nowoczesnym formom mebli wypoczynkowych, sprzyja wspólnemu spędzaniu czasu z bliskimi. Przyjaznej atmosfery nie zakłócają odgłosy z kuchni, która choć otwarta, schowana została za zabudową telewizyjną. Kubistyczna bryła tej ostatniej i powtarzające jej kształt fronty ukrytych szafek tworzą jednolitą powierzchnię – identyczną z dębowym dekorem na ścianie za kanapą oraz podłogą. To efekt zamierzony, mający pomóc właścicielom w zachowaniu porządku i ładu, także wizualnego.
Piasek, morze i bursztyn
Wakacyjny apartament w Gdańsku jest bardzo mocno osadzony w miejscu, w którym się znajduje, a samo wnętrze sprawia wrażenie lekkiego i jasnego. Mnóstwo tu mniej i bardziej rzucających się w oczy nawiązań do przeszłości miasta i jego charakterystycznych elementów, a także morza, żeglarstwa i bursztynu. Projektantów mocno zainspirowała historia osady i wpływy różnych kultur, ale największym atutem mieszkania pozostaje widok za oknami. To jego integralna część.
Zaprojektowana przez Magdalenę Ignaczak i Jacka Kuncę przestrzeń to ciekawe połączenie zabytkowego Gdańska z atmosferą mariny oraz nowoczesnością.
Wnętrze utrzymane jest w kolorystyce morza: od bieli, przez turkusy i błękity, po szarości, aż do antracytu. Pojawiają się tu też odcienie piasku i bursztynu, a dopełnieniem są impresje morskie inspirowane obrazami Williama Turnera oraz znanego marynisty z Pomorza – Mariana Mokwy.
W holu wchodzących wita tapeta- mapa z 1822 roku, pokazująca mało znany, historyczny Gdańsk, otoczony fosą, bastionami, bramami. Na mapie można znaleźć miejsce, w którym obecnie znajduje się apartament – to zresztą pierwszy punkt programu każdej wizyty gości, którzy odwiedzają właścicieli. Tapeta oraz znajdujące się na kolejnej ścianie historyczne zdjęcia są nie tylko dekoracjami – mają też walor edukacyjny, ponieważ nie wszyscy wiedzą, jak bardzo miasto, a zwłaszcza to miejsce, zmieniło się na przestrzeni kilkuset lat.
Chata z piernika
Jagna Niedzielska to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy idei „Zero Waste” w Polsce. Autorka książki „Bez resztek” oraz prowadząca programy telewizyjne „Jagny Niedzielskiej kuchnia bez resztek” i „Widelcem po mapie”, na swój drugi dom wybrała Szczawno-Zdrój, gdzie stworzyła oryginalny projekt „Dom z piernika”. W gustownej, eklektycznej przestrzeni porcelanowe bibeloty i meblarskie perełki sprzed lat łączą się z nowoczesnymi powierzchniami Cosentino, stworzonymi w duchu zrównoważonego rozwoju.
Jagna Niedzielska, znana jako niespokojny duch polskiej sceny kulinarnej, zachęca do próbowania nowych technik gotowania, ucząc przy okazji jak planować zakupy, przechowywać i wykorzystywać produkty całościowo. Nastawiona na rozwój pod okiem największych światowych autorytetów nurtu „No Waste”, m.in. szefa kuchni Douglasa McMastera w pionierskiej restauracji „Silo” w Brighton czy helsińskiej restauracji „Nolla”, poza prowadzeniem programów telewizyjnych wspiera swym doświadczeniem powstawanie nowych punktów restauracyjnych i poprawia funkcjonowanie już istniejących. Uwielbia rozkompletowaną porcelanę oraz stare figurki, które niedbale rozstawia po swoim domu.
Idealne do życia
Zaprojektowany z wielką starannością apartament ma oszczędną, ale efektowną formę, która jest zgodna z duchem japandi i tworzy idealny azyl dla dwójki młodych ludzi. Urzeka domowym ciepłem i designem podkreślającym styl życia zakorzeniony w naturze. Każdy szczegół ma tutaj znaczenie.
Styl japandi to ukłon w kierunku ascetycznej i pełnej harmonii estetyki, łączącej w sobie skandynawską przytulność z japońską filozofią Zen. We wnętrzach cieszy oczy prostotą ubraną w naturalne materiały, organiczne struktury i kolory ziemi, które budują atmosferę sprzyjającą wyciszeniu oraz kontaktowi z przyrodą. Nic więc dziwnego, że zyskuje coraz większą popularność wśród osób poszukujących wewnętrznej równowagi i spokoju, zwłaszcza we własnych czterech kątach. Tak było w przypadku apartamentu położonego na obrzeżach Warszawy, którego właściciele postawili na minimalizm, wysoką jakość materiałów wykończeniowych i wyposażenia, ale przede wszystkim na bezcenny spokój. Do współpracy przy aranżacji swojego wnętrza zaprosili architektki z pracowni Decoroom: Małgorzatę Kasperek oraz Katarzynę Fotek.
Szafir pięknie oprawiony
Szafir jest niezwykłym kamieniem szlachetnym, którego głębia koloru i majestat wymagają odpowiedniej oprawy, by stać się jednym z piękniejszych wyrobów sztuki jubilerskiej. Równie misternej aranżacji potrzebują jego odcienie użyte we wnętrzu, o czym dobrze wiedzieli architekci z pracowni Jasicka&Śnieżek Interior Design. Postawili na naturę, czyniąc z niej idealne tło dla koloru granatowego, uwielbianego przez właścicieli domu.
Prezentowany dom należy do młodej pary, która znużona wielkomiejskim życiem postanowiła dom swoich marzeń wybudować w rodzinnym Brzozowie na Podkarpaciu. Tu bowiem zostały ich serca, rodzina i przyjaciele, ale też urzekająca przyroda, wnosząca w codzienność spokój i stabilizację. Otaczająca natura stała się idealną oprawą dla koloru granatowego, bez którego inwestorzy nie wyobrażali sobie swoich wnętrz. Można nawet powiedzieć, że dzięki dużym przeszkleniom dwukondygnacyjnego salonu na stałe zamieszkała ona z właścicielami domu, stając się jego integralną częścią. Widok za oknami jest równie imponujący, co wystrój wnętrz. Elementy aranżacyjne w odcieniach granatu, finezyjnie wprowadzane do każdego z pomieszczeń, niczym szafir w jubilerskiej oprawie, dodają całości szyku i subtelnej elegancji.
W starym młynie
Pełna zieleni Różanka i budynek starego młynu przy ulicy Młynarskiej, gdzie znajduje się prezentowane wnętrze, zasługuje na miano jednej z najciekawszych lokalizacji na mapie Wrocławia. Genialna rewitalizacja inwestycji z początku XX wieku umożliwiła właścicielce 50-metrowego apartamentu spełnienie marzeń o mieszkaniu w miejscu z bogatą historią w tle.
Spektakularna lokalizacja wymagała odpowiedniej, niesztampowej aranżacji, dlatego właścicielka poprosiła o profesjonalną pomoc pracownię architektoniczną Decoroom. W mieszkaniu już od wejścia wrażenie robi sama wysokość pomieszczeń, dająca poczucie przestronności. Drewniana podłoga ułożona w jodełkę stała się tu bazą dla oryginalnych rozwiązań i stonowanej palety barw, okraszonej odważniejszymi akcentami. Przeważają kolory ziemi, przełamane oliwkowymi frontami kuchennej zabudowy i wykonanymi na zamówienie, dwuskrzydłowymi drzwiami w błękitnym odcieniu. W holu z pojemną zabudową meblową, nawiązującą stylem do pozostałych pomieszczeń, architektka Ewa Grzywa zastosowała tapetę w geometryczne wzory. Wyłożona nią ściana perfekcyjnie stapia się z drzwiami do łazienki.
Jak barwny motyl
Zgrabne połączenie starego z nowym tworzy w tym miejscu kolorową przestrzeń, która przetrwa sezonowe mody. Wnętrze jest eleganckie, a przy tym bardzo przyjazne mieszkańcom, a ustawiony w salonie fortepian wprowadza tu artystyczny klimat i luz.
Wnętrza przestronnego domu, znajdującego się w jednej z podkrakowskich miejscowości, zaprojektowała Małgorzata Staniek – właścicielka pracowni Marbou. Inwestorzy obdarzyli ją dużym zaufaniem, dając swobodę zarówno w kwestii stylistyki, jak i funkcjonalności. W efekcie powstało eklektyczne wnętrze, które jak kolorowy motyl zachwyca barwami i dbałością o detale. Ta wizja architektki okazała się bardzo spójna z potrzebami i preferencjami klientów. Przestronna, nowoczesna kuchnia łączy płynnie salon z jadalnią. Jej sercem jest komfortowa wyspa wykonana z wielkoformatowych płyt kwarcowych Silestone Calacatta Gold marki Cosentino. Ich powierzchnia z delikatnymi, dekoracyjnymi żyłami przypomina marmur i tworzy harmonijną całość z białą zabudową kuchenną. Surowiec pojawia się też w innych strefach: jako blat okrągłego stołu jadalnianego i komody, a także plecy przeszklonej gabloty, stając się motywem przewodnim całej, otwartej przestrzeni.
Miks cytryny z pomarańczą
Nieduża kawalerka w Warszawie należy do młodego, energicznego mężczyzny, a jej wystrój doskonale to odzwierciedla. Styl wnętrza można w skrócie określić jako minimalizm z dużą dawką kolorów: odcieni żółci i pomarańczy, które niczym sok z cytrusów dodają wigoru, wprawiają w dobry nastrój i pobudzają do działania. Żywe, energetyzujące barwy połączone zostały z modernistycznymi i surowymi elementami, co dało intrygującą mieszankę.
Już od progu można tu poczuć młodzieńczą siłę i zapał. Wchodzących do mieszkania wita bowiem czarna, pomalowana tablicową farbą ściana z wypisanymi kredą, zabawnymi sloganami, których treść można dowolnie zmieniać w zależności od humoru czy nastroju. Tu także ulokowana jest łazienka i wejście do sypialni – pomieszczeń o charakterze prywatnym. W opozycji do nich pozostaje otwarta strefa dzienna, obejmująca salon z aneksem kuchennym i niewielkim stołem. Dzięki temu rozwiązaniu, mimo małego metrażu, można tu poczuć przestrzeń, nabrać głębszego oddechu w samotności, ale też świetnie bawić się w gronie przyjaciół. Sprzyja temu wystrój pomieszczenia, bo ograniczone do minimum, starannie dobrane wyposażenie zapewnia dużo wolnego miejsca, a projektowe triki optycznie powiększają wnętrze. Duża lustrzana tafla na ścianie z kominem wentylacyjnym, tuż przy wejściu do salonu, multiplikuje przestrzeń, zaś wysokie okna pozbawione dekoracyjnych firan i zasłon, dodatkowo ją rozświetlają. Efekt ten pogłębiają lekkie meble na nóżkach oraz wiszące półki. Te pierwsze, unosząc się nieznacznie nad podłogą wizualnie ją powiększają. Drugie zapewniają miejsce do przechowywania, bez zbędnego zagracania mieszkania.
Organicznie w duchu slow life
W nowoczesnym, przestronnym szeregowcu na warszawskim Bemowie dominuje typowo skandynawska stylistyka, w której prostota i naturalność harmonijnie łączą się z niewymuszoną elegancją. Ta klimatyczna przestrzeń z mocnymi akcentami kolorystycznymi w każdym z pomieszczeń to idealne miejsce do wypoczynku i spędzania czasu z bliskimi.
Inwestorzy lubią naturalne materiały i ciemne stonowane barwy, zwłaszcza chłodne tonacje, dlatego we wnętrzu zastosowano ich całą paletę – od szarości, przez zgaszone niebieskości, po brązy i dopełniającą czerń. W zestawieniu z naturalnym drewnem, lnem, ceramiką w przygaszonych, ciepłych barwach i organicznymi materiałami tworzą przytulną atmosferę, sprzyjającą rodzinnemu życiu w duchu slow life. W ulokowanej na parterze kuchni połączonej z jadalnią pojawiła się zabudowa meblowa w niebanalnym, płowym odcieniu granatu navy blue. Jej gładkie, lakierowane fronty o matowym wykończeniu wykonano z płyty MDF, a całość wieńczy czarny kamienny blat. W wysokiej zabudowie sprytnie ukryte zostały nie tylko sprzęty AGD, ale też spiżarnia. Z kolei szafki dolne uzupełniono wiszącą szafką z ryflowanymi panelami, które dodają kuchni elegancji. Kolor zabudowy pięknie koresponduje z wybarwieniem drewnianej podłogi.
Związek na lata
W tym wnętrzu przeszłość spotyka się z teraźniejszością, by otworzyć kolejny rozdział w życiu jego mieszkańców. Jest tu miejsce dla rodzinnych pamiątek, stylowych mebli sprzed lat, ale i bardzo nowoczesnych rozwiązań. Przestrzeń łączy bowiem to, co z pozoru zbyt różne i odległe – minimalistyczny styl japandi z elementami vintage.
Mieszkanie dla pary we Wrocławiu to książkowy wręcz przykład, jak dobrze połączyć elementy stylistyczne, które z pozoru zupełnie do siebie nie pasują. Podobnie jak w związku, kiedy spotykają się dwie zupełnie różne osobowości, by stworzyć szczęśliwą parę, tak i tu zetknęły się ze sobą dwa zupełnie odmienne style aranżacyjne – minimalistyczny japandi z sentymentalnym vintage. W efekcie powstało wnętrze, które zachwyca ciepłem i przytulnością, jednocześnie nie przytłaczając niedużego metrażu. Wymagało to jednak sporo pracy i stylistycznych kompromisów od projektantki Agnieszki Musiał-Chmielnik z pracowni Musiał Studio. W otwartej strefie dziennej swoje miejsce znalazły ulubione meble retro właścicieli – fotele, stół i stolik z lat 60. minionego wieku, do których architektka dobrała sofę delikatnie stylizowaną na lata sześćdziesiąte oraz wymarzony przez młodych inwestorów regał w stylu japońskim, przeznaczony na zbierane przez lata książki i pamiątki. Przy okazji stanowi on ciekawą zabudowę telewizora, a wszystkie te elementy razem budują wygodną strefę wypoczynku.